moje wspomnienia,jak często je odwiedzam
delikatnie biorę w dłonie
beztroskie,dziecinne
tam nic nie bolało
tam żyć się chciało
gdzie rodzice o wszystko dbali
o wszystko się starali
gdzie każdy dzień był jak słoneczny sen
ale są i takie jak upiory
koszmarne i złe
rany otwierają i niejedną łzę wyciskają
życie pędzi,życie gna
ciągnie za sobą życia wagony
nieuchronnie zbliżając się do stacji koniec
nie boję się tego
wszak powiedziałeś Panie
...u mnie mieszkań wiele
ufam i wierzę że w jakimś najskomniejszym
mnie ulokujesz
tam już nic nie będzie bolało
w świecie bez pospiechu
zgiełku,samochodów
minut i godzin
tam u Ciebie
...łąki z kwiatami przecudnej urody
...u mnie może tylko takie na wiosnę pojawić się mogą
mam jedną prośbę o Panie
podaruj mi skrzydła
bym mogła tu na ziemię sfrunąć
i te proste polne kwiaty wiosną podziwiać
tu gdzie wiatr bawi się włosami
bezwstydnie podwiewa falbankami
tu gdzie słonko lico maluje
tu gdzie mimo bólu i trosk
tak swojsko się czuję