znałam Cię...dawno to było
nasze drogi się rozeszły
czas zatarł ślad
niespodziewanie Cię zobaczyłm
druhną być miałam
kreację przymierzałam
czyżbym się myliła,to niemożliwe
jak i dlaczego?
zapytałam panny młodej
tak,tak...to drużba młodego
przysiadłam z wrażenia
wróciły wspomnienia
zawsze mi się podobał ten chłopak młody
był niezwykłej urody
czułam jak serce mi bije
los jednak ślepy bywa...pytanie
co też miało znaczyć tej ścieżki złączenie
czy miało to jakieś znaczenie?
wtedy jeszcze nie wiedziałam
wtedy sama siebie pytałam
wiadomo jak to przed ślubem bywa
spotkania,próby
drużbowie wiadomo też spotkać się musieli
z początku zażenowanie się odczuwało
lecz potem ono gdzieś się ulotniło
a my w kawiarnianym ogródku siedzieliśmy
z naszego życia pewne fakty przytaczaliśmy
aż serce bolało,tyle w naszym życiu się działo
On nadal chłopak młody,status,wdowiec
nie będę opisywała przeżyć,załamania
łez i tych dni bez pocieszenia
bez chęci do życia,wręcz się na nie targnięcia
nawet mały synek nie potrafił złagodzić tego
jak w transie słuchałam
swojej historii nie opowiedziałam
czułam że te zwierzenia Mu pomagają
serce oczyszczają
nie przerywałam,słuchałam
a ptaki w pobliskim parku śpiewały
słonko ciepło świeciło
było tak jak jeszcze nigdy nie było
jak by się nic nie stało
oj jak chciałam przygarnąć,pogłaskać po głowie
powiedzieć...będzie dobrze
lecz jak w letargu trwałam
nic się nie odzywałam
a kiedy do domu wróciłam
moje myśli wybiegały do tego co usłyszałam
rozpamiętywałam
i nagle zadzwonił telefon
Aga,sory musiałem uprosić telefon do Ciebie
chcę byśmy porozmawiali
czemu mi nic nie powiedziałaś co się działo
co życie z Tobą wyprawiało
zapatrzony w siebie,tylko o sobie gadałem
bo tak chciałem
bratnią duszę w Tobie widziałem
nie protestowałam...przyjedź,powiedziałam
długo nie czekałam,drzwi otworzyłam
z kwiatami stałeś,serce tak dziwnie podskoczyło
jak bym nastolatką była
przyznaję...się ucieszyłam
Miśka zaraz do przedpokoju wparadowała
stała,uważnie się wpatrywała
a potem tak normalnie bez zażenowania
tak jak dzieci to cechuje spytała
,,jak masz na imię''napięcie rozładowała
a za chwil parę już Ci na kolanach siedziała
a ja łzę ukradkiem wycierałam
takiego widoku wcześniej nie widziałam
tak jak ojciec z córką...normalne przecież
lecz u mnie tego nie było
myśli jak szalone przelatywały
On sam z synem...wdowiec
ja z córką sama...statusu mężatki nigdy nie miałam
Boże czemu Ty nas na tej samej drodze stawiasz
czy masz względem nas jakieś plany?
a potem był ślub i wesele przyjaciół naszych
w pięknej miejscowości w górach to było
zabawa przednia była
lecz przyszedł czas i nawet to co piękne koniec posiada
odpocząć trzeba było przed powrotem
do normalności
właśnie się rozbierałam
coś we włosy się zaczepiło nie dawałam rady
i wtedy poczułam Twoje dłonie
i policzek do mojego przytuliłeś
czas stanął i ja stałam
poruszyć się bałam
do ucha mi szeptałeś
tak ,tego chciałam
oczy zamknięte miałam
coraz bardziej się wtulałam
na ręce wziąłeś,leżeliśmy obok siebie
Twoje oczy pociemniały
zdradzały czego chciały
nie protestowałam,na wszystko pozwalałam
rano wszyscy żartowali,że nowe wesele będą wyprawiali
oni wyjechali,my jeszcze trzy dni zostaliśmy
sobą się cieszyliśmy
dziś długie godziny rozmawiamy,bo poza granicami kraju pracuje
tęsknimy,siebie zapewniamy,plany układamy
nie poznałam jeszcze syna Jego
czy mnie zaakceptuje,pokocha może?
jest starszy od mej małej Misi
pewnie trudniej będzie ...ale
co powiedzą Jego rodzice
co wyjdzie z tego
wszak też nie jestem zdrowa
choć na dzień dzisiejszy walka z chorobą wygrana
lecz boję się jutra,boję dnia każdego
jak coś zaboli...panikuje
dlatego nie chciałam wiązać się z nikim
by oszczędzić wybranego
by nie czuł bólu i smutku
kiedy być może los zadrwi sobie
i postawi mnie znów w chorobie
trudne to wszystko ,zagmatwane
ale tak jak powiedział ten chłopak młody
niezwykłej urody...
,,wszak urodziliśmy się po to by być szczęśliwymi;