Nie wysyłam a sama dostaję ,jestem obrażana ...
Może wy jako admini powinniście zadbać o nas .By nikt nas nie obrażał ... Dostaję nagminnie anonimy ,w których mnie pewna Pani braża ...
Może wy jako admini powinniście zadbać o nas .By nikt nas nie obrażał ... Dostaję nagminnie anonimy ,w których mnie pewna Pani braża ...
Powiedz mi życie
Jak przetrwać ciszę ?
Jak zmienić samotność?
Jak przetrwać noc ?
Powiedz mi życie
Jak dalej być ?
Jak nadal trwać?
Jak dalej żyć?
W dzień świeci słońce
Lub wieje wiatr
Szumią gałęzie
Zaśpiewa ptak....
Ale wieczorem
Już wszystko milknie
Za horyzontem
Słońce tez niknie
Z każdego kąta
Wyziera pustka
Zamykam oczy
Zaciskam usta
I cicho szlocham.....
rarararaararsarsrssrarasra
42 lata temu, 24 lipca 1979r. odszedł Edward Stachura... Miał tylko 42 lata.
Poeta i literat. Edward Stachura nie mieścił się jednak w ramach oficjalnego życia literackiego Polski lat 60. Z natury i usposobienia był typem wagabundy, który odrzucał konwencje mieszczańskiego życia. Chciał być, i był, jak sam pisał, jak najbliżej prawdziwego nurtu życia, który biegł poza warszawskimi salonami. Wybrał żywot niebieskiego ptaka, podróżnika, który utrzymuje się z doraźnych zajęć, takich jak oczyszczanie ze szlamu ciechocińskich stawów, czy pracy przy wyrębie lasu, co opisał w "Całej jaskrawości" w roku 1967 czy wspaniałej "Siekierezadzie" z 1970 roku. Tworzył poematy, lirykę, prozę poetycką – utwory pełne refleksji. Czerpał także inspiracje z ballad i gawęd. Na spotkaniach autorskich często grał na gitarze i śpiewał napisane przez siebie teksty, jak chociażby „Nie rozdziobią nas kruki, wrony”. Jego twórczość najbardziej chyba jednak rozpropagował zespół muzyczny wykonujący tzw poezję śpiewaną Stare Dobre Małżeństwo. Kto nie słuchał przy ognisku piosenek stworzonych na podstawie wierszy Stachury ten na zawsze pozostanie ubogi duchowo...
Czy wszystko jeszcze przed nami?
Czy nas dwoje biegnących
Z wypiekami na twarzy przez życie
To obraz w kadrze zatrzymany?
Jeszcze wczoraj takie proste to było
Ale dziś tylko jedna myśl...kłamstwo
Ono zawsze ma krótkie nogi
Boże drogi gdyby mi to powiedziano
Rękę bym obciąć sobie dała
Bym uwierzyła...ale wszystko zapisane
Nic dodać i ująć nie daje rady
Człowiek niby dumnie brzmi
Ale nie raz dwie twarze posiada
Życie z puzzli układane
Kawałeczki dni rozsypane
Kłamstwa tak z uczuciem wypowiadane
Za oknem noc ,już nie czekam
Mrok...
Co bym zrobiła gdybym kiedyś bogata była....
Primo:
Podróżowała ile chciała,
na pokładzie się opalała.
Dookoła świata pływała
zabytki liczne zwiedzała.
Do Małego Księcia zawitała
i pocałunkiem odczarowała.
Secundo:
Jadała to co chciała
a nie to co akurat miała.
Obsługa by dookoła skakała
a nie sama gotowała.
I nie ziemniaki, żurek czy ryż -
mielonych nie tknęła bym tyż.
Nie chcę wymieniać po kolei
bo wiersz w menu się zamieni.
Jadłabym co się zamarzy
prócz ostryg, ślimaków i małży.
Tertio:
Połowę majętności bym rozdała,
sama bym cieszyć się nie umiała.
Zaspokoić wszystkich bym
nie zdołała
bo żadna władza nigdy tego
nie dokonała.
Gdy Uśmiech na twarzy
bym zobaczyła
to bym się cieszyła - bo egoistką
nie jestem, nie będę
i nigdy nie byłam.
Miło by było gdyby biednemu
życie na lepsze się odmieniło.
Morał tylko jeden się nasuwa
z tego gdybania:
Biedni nigdy, nigdy
nie będą Bogaczami
bo nie są egoistami .....!
Jak tu pisać blogi, aby ich nie usuwano? Wbrew pozorom, nie jest to, raczej, zbyt skomplikowane.
Przede wszystkim, pisz o tym, co widzisz, słyszysz, co Ci się podoba, a nawet to, co czujesz. Z małym zastrzeżeniem - najskrytszych odczuć lepiej nie ujawniać, jeśli nie jest się emocjonalnym ekshibicjonistą. Zwracaj też uwagę na język, jakim się posługujesz. Niech będzie prosty, zrozumialy dla wszystkich ; pożądane są też zwroty potoczne.
I nie udawaj tylko, przypadkiem, że jesteś, aż tak bardzo, zaangażowany w sprawy dotyczące naszego kraju ! Przyznaj, choćby przed sobą, że najważniejsze są kasa, koryto i wygoda.
***** *** ***** *** ***** *** ***** *** ***** ***
Więc może tak :
Dziś, niewyspana, wygramoliłam się z łóżka. U sąsiada znów była nocna impreza (mnie nie zaprosił!). Bez śniadania poszłam na zakupy. Po drodze przewróciłam się i walnęłam kolanem o chodnik. Pomógł mi przystojny, młody człowiek, w koszulce z jakimś czerwonym zygzakiem. Gdy opatrywał mi kolano, oblizywał się i uśmiechał lubieżnie (może jego przodek był wampirem, ale co mi tam). Umówiłam się z nim na sobotę.
W sklepie, w promocji, kupiłam cztery porcje schabu. Hurra! Potem jeszcze wpadłam po lakier do paznokci. Wróciłam do domu i zabrałam się do gotowania obiadu. Schabowe były pyszne, nażarłam się, jak prosiak.
Potem przyszła koleżanka i na huśtawce ogrodowej, rozmawiając, jadłyśmy lody. Obgadałyśmy chyba wszystkich znajomych; poruszałyśmy też tematy ambitne - mówiłyśmy o filmach, piosenkach, naszych pieskach, pogodzie i chorobach.
I już zrobiła się dwudziesta druga godzina. Nawet kąpać mi się nie chciało. Tylko prysznic i drink, z dodatkiem ulubionej muzyki.
Myślę, że Wy też lubicie takie piękne dni i wieczory lipcowe, pełne miłych odczuć i głębokich doznań. Życzę Wam takich chwil jak najwięcej. Wszystkim - ładnym, brzydkim, mądrym, głupim, rozumiejacym i tym wręcz przeciwnie. Pozdrawiam Was!