Przepraszam Boga składając powieki
Wpatrując się w obłoków upadłe marzenie
Rozkręcam na milion rozterek przyszłych
Chwilę w której byliśmy... - szczęśliwi...?!
Pewność upada skrzydłami Dedala
folgując mięśnie na brwi
nabieram wody niczym statek
diametralnie kusząc losu manipulację
kolejny łyk procentowego powietrza
spiętrza w oczach pobudek szarości
kuriozalny a jednak rzeczywisty
obraz pijanych myśli jak ryż rozsypanych
opluwając mnie po raz wtóry nie zapomnij być lepszą ode mnie