Dzisiaj troszke o zaufaniu
.Kazda osoba będąca w zwiazku zdaje sobie sprawe, ze jest on podstawa udanego zwiazku.
Bez zaufania związek jest katorgą. Ciągła kontrola, telefony, towarzystwo - to nie miłość, to chora przesada. Człowiek z natury jest podejrzliwy. Nawet osoby, które ufają i te godne zaufania posiadają w sobie nutkę niepewności, bo i bez tego miłość nie istnieje. Tak zwanej zazdrości.
Jesli chłopak lub dziewczyna raz sie sparzy na prtnerze, to nie ozukujmy sie to zanmie pozostanie jeszcze przez kilka zwiazków, jesli takowa osoba bedzie je miała.Jest jeszcze druga opcja-kontrolowanie jedno drugiego ale juz wtedy rodzi sie podejrzliwość i taki zwiazek nie ma sensu.
Zaufanie jest bardzo trudno zdobyć.
Czasami głupi przekret ze strony partnera (mam na mysli zdrade) to jak cios w serce po którym rana długo sie zabliznia a blizna zostaje do konca zycia...
OWSZEM CHWILA ZDRADY NA PEWNO JEST PODNIECAJACA bo nie ma nic piękniejszego jak druga piękna kobieta (przystojny mężczyzna), która odkrywa przed nami swoje wdzięki i z chęcią się oddaje, ale czy to nam sie opłaca/...?
czy jest sens tkwic w "takim" zwiazku?
Nie warto zdradzac bo tak daleko sie nie zajedzie.
Na koniec mojego monologu przytocze cytat "zaufanie jest jak cienkie szkło, jesli go zbijesz juz nie odbudujesz," no chyba, że jestes szklarzem...
A co WY na to??