Niosę pogodny dzień
W małym bukieciku konwalii
Twarz zanurzam
Upajam się zapachem
Czas równomiernie odmierzany
Niesie spokój
Drga powietrze melodią
Rozśpiewanych ptaków
Wiatr w konarach brzozy przysiadł
Błoga cisza
W oddali dzwon kościelny się odzywa
Niedziela,na nabożeństwo wzywa
A ja przysiadłam na skarpie nad rzeką
Lubię tu być kiedy trapią mnie dylematy
Ostatnio wszak świat jest w nie przebogaty
Tu przychodzi regeneracja
Rzeka w dole wody toczy
Szum jej uspokaja
Jakoś wszystko tu znajduje wytłumaczenie
Twoje fochy i dziecinne obrażenie
Myślę że nie pora na to
Zresztą powiem jedno
Nawet cierpliwy ma dość
Być cały czas winnym
Nie zawsze mimo że się chce
Poukładane jest
W pastelowe kolory dni ubieram
Czerń rezerwuje tylko dla nocy
Niosę w dłoniach
Wiosenny kosz pachnący
I uśmiech jak słońce
Gorący
https://youtu.be/pz7GQ_cENuA