Wiatr nad skarpą szumiał uparcie
Pojedyncze liście z drzew zrywał
Cisza inna ot tych
Codziennych cisz w moim azylu
Blady płomyk świecy migotał wolno
Myśli wraz ze mną na ławeczce przysiadły
Wiesz że jest mi źle mamuś
Często wtedy przychodzę
Jeszcze wrzesień i ludzi mało
Z astrami tu przyszłam
Pamiętam jak je lubiłeś
Kolorowe jesieni punkciki
Czas nie popędza mnie wcale
Monotonne w wiecznej ciszy
Stoją pomniki...fotografie
Bez wyrazu patrzą na mnie
Rodzice ...
Ból do końca mych dni zostanie
Liść pożółkły wolno krąży
Przez wiatr niesiony...
Spada na płytę pomnika
Zamykam oczy ..inne liście widzę
Całe pęki ze spaceru po lesie przynoszone
Żołędzie pozbierane do małego koszyczka
Wieczorne ludków i zwierzaków łączenie
Śmiesznie zawsze było
Dziś wspomnienie obraz mi wyświetliło
Ileż wspomnień mamy ...
I wiedźmy że...
Ci co odeszli żyć będę zawsze
Kiedy my będziemy Ich wspominali
https://youtu.be/V1bFr2SWP1I