A w koło błękity mnie otaczają
Niebo uśmiechem wita od rana
Niedziela...czas wolniej płynie
I nawet goście odpuścili
Mojej działki nie odwiedzili
Lubię takie nic nie robienie
Jestem dziś jak budzący się dzień
Zapowiadający niespodzianki
Kwiaty w pełnej krasie uśmiechają się od rana
Kolorami urzekają...
Od białego niewinnego
Do granatu ciemnego
I od płonącego rudego
Do różu pudrowego
Znalazłam dziś na dnie szuflady
Pierścionek...spoglądam na palec
To nic że na ten co wtedy nie pasuje
Ale ile wspomnień budzi
Przymykam oczy ...
Obrazy się przesuwają
Niebieska sukienka z falbankami
Mama tak pięknie ubrała
Długie jasne włosy wysoko zaczesała
Taka dumna byłam...urodą się chwaliłam
Pojechaliśmy do kościoła
A potem na odpust się wybraliśmy
No bo jak by inaczej było
Tu u dziadków zawsze się tak robiło
Uwielbiałam takie świętowanie
Straganów odwiedzanie
Tamtego czasu gości mieliśmy za wielkiej wody
I właśnie wtedy kiedy już po obiedzie
Siedzieliśmy w cieniu rozłożystej wiśni
Ten mały odpustowy pierścionek dostałam
Bardzo się cieszyłam kiedy dorośli żartowali
Że żeśmy się zaręczyli
Jak piękne to lata były
Chciała bym by znowu się wrociły
https://youtu.be/SH1TiLQobjI