W odpływach brak dotyku
Rąk zbyt słabe się trzymanie
Zbyt daleko do siebie mamy
Jak spienione fale się mijamy
W tęsknotach wracasz tu co noc
Dotykasz gorącem,zniewalasz
Jesteś przypływem...
Tak bardzo się starasz
Lecz smutne to bo gdy dzień
Budzi się świtaniem
I gwiazdy nikną na nieboskłonie
Odpływem Cię nazywam
I mimo że głośno Cię przyzywam
Znikasz ,jasność Cię zabiera
I znowu czekam przypływu nocnego
I zadaje pytanie ...czy kiedyś tak się stanie
Że przypływ z odpływem jednością się stanie
Że już samotnie przestanę jeść śniadanie
Kiedy kobieta kocha nie widzi drugiej strony lustra
Niby jesteś ...lecz nie tutaj
Wtedy znowu marzę sobie
O Twych dłoniach i dotyku
Lecz wiadomo na odległość
Nie kochanie...
Kto to przeżył,ten zrozumie
Tęsknot więcej i marzenia
A ja pragnę w rzeczywistość to zamienić
Jeszcze się spotkamy
Więc nie pytaj mnie o jutro...
But we wspomnieniach grzęźnie głęboko
Lecz to nie ważne...
Do Ciebie dojdę ...
Nawet i boso...
https://youtu.be/bOhW49Wgg3M