Coś wisi w powietrzu
Słońce przypieka ,wiatr powiewa
Rozleniwienie...
Miałam konfitury ze śliwek smażyć
Ale nieraz to proste najtrudniejsze jest
Kiedy pogoda nie taka
Jakieś rozżalenie, niechęć
Zamyślona siedziałam
Jakbym twarze nieznajomych ludzi oglądała
Takie sierpniowe popołudnie
Lecz coś zmienia się pogoda
Od rzeki słyszę ciche pomruki
Boję się burzy...
Sierpień ...wtedy też był sierpień
Nic nie zapowiadało tragedii
Pamiętać będę do końca dni moich
Ten 15 października...
Teraz kiedy tylko burza
Od strony rzeki nadciąga
I wiatr siłę potęguje
Oj ja już nie bardzo się czuję
Jestem sama na działce...
Ciemność narasta
Strach zagląda w oczy
Bezskutecznie wmawiam sobie
Dam radę...
Nagle niebo błysnęło ogniem
Zaniemówiłam
Wiatr zerwał się ogromny
Gradem sypnęło uderzająco o dach
Głusząc słowa
Ściana deszczu przysłoniła
Obraz lasu i podwórka
Znowu niebo rozbłysnąło
Skulona siedziałam modląc się
By jak najprędzej się to skończyło
Moja granica wytrzymałości
Rozpłynęła się w bezsilności
Rozpłakałam się...
Nawet nie byłam świadoma że
Kręcę filmik...
Dopiero kiedy po wszystkim
Z domownikami obejrzałam go
No... Było się z czego pośmiać
Jak mała dziewczynka płakałam
Aż płacz w spazm obracałam
A komentarz jaki do tego był...
Zapewniam rozśmieszył by nie jednego
Tak to bywa kiedy nie gramy
Wyuczonego tekstu nie wypowiadamy
Robimy to pod wpływem chwili
Wtedy do bólu jesteśmy prawdziwi...
https://youtu.be/EfDfDkz2aL4