Jeszcze koszyczek wyjmę na jutro
Święcone jak co roku ułożę
Ile już było tych święceń?...zaduma
Nie lubię świąt nie raz o tym wspominałam
A czas nie czeka
Życie tak czy tak ucieka
Refleksja i zaduma
Tak to jest w piątkowy wieczór
Kiedy siedzę w fotelu po dość pracowitym dniu
Cisza... Przebiegam myślami po ostatnich miesiącach
Od Października ,czy Września
Czemu smutek na mej twarzy?
Życie nie lubi kiedy wychodzę przed szereg
Długo nie da cieszyć się z dobrego
Trudno o zdecydowanie
Jeszcze wierząc...
I tak złamałam zasady
Proszę Cię o Panie daj siłę
Uklęknę jutro przed grobem w wielkiej zadumie
Przeprosić Cię chcę za swoje grzechy
One też się przyczyniły do Twojego cierpienia
Znasz mnie od początku samego
Znasz wady ale nie tylko te posiadam
Wiem że miłości nie zmuszę
By przyszła w niedzielę czy wtorek nad ranem
Przez cały post wytrwałam w swoim postanowieniu
Przepraszam Cię Panie że teraz chciałabym
Być nagrodzona...
Wiadomo człowiek choc brzmi dumnie
Ale nie zawsze działa rozumie
Nie umie czekać...
I dlatego Panie o nagrodę proszę
Każdego wieczora gdy spać
Się kładłam prosiłam
Tak żarliwie się modliłam
Gdybyś dał to o co prosiłam
Tak bardzo szczęśliwą bym była
I chodzi teraz leca łzy
Nikt ich nie widzi
A przed Tobą Panie nie ukrywam nic a nic
Cisza jak mackami obejmuje mnie
I telefon milczy też...
Ale wiedz to nie moja wina jest
Kiedy chcemy osądzać drugiego warto spojrzeć
Wstecz i swoje winy zobaczyć też
Serca nie można zmusić by znowu jak szalone kochało
Kiedy serce zranione zostało...
Za uchybienia i rany, za wyzwiska i obiecane
Wszystko dziś w ten wieczór piątkowy
Jak w filmowym kadrze się układa
A jakieś licho podpowiada
Maskarada, Maskarada...