Dziwne myśli jak bukiet się układają
Noc zawsze czasem na myślenie
W przestrzeni cisz siadam niema
Czy to złudzenie?
Nie razem a oddzielnie śnić
Czy mniej boleśniej czy bezpieczniej?
Przebudzona w samotności
Samotność jak kamienna skorupa otacza mnie
Ciche oddechy pomieszane dobro ze złem
Ile waży człowieka dusza?
Zapisany adres ,wyschła łza
Pomiędzy przeszłością a przyszłością
Twarzy bez maski łatwiej
W moim labiryncie znaleźć wyjście
W milczących przestrzeniach cienie drzemią
Jak posągi bez porozumienia
Jak węże wiją się wspomnienia
Moje dwie prawdy... kto ich tam wie
Jedna z drugą spiskuje
Albo jedna drugą całuje
Ot takie są moje prawdy dwie
Jestem kloszardem takie moje imię teraz jest
Samotna w tłumie...
Zachwiana chwila przekreśla tęsknotę
A cisza spokojem kołysze
Moje obliczenia ,matematyczne wzory
W formacie życia liczę minuty
Układam w godziny
A słowa w zdania zapisuje
Liczę też myśli wspomnienia dodaję
Ale płakać nie będę...
Policzę też krzyk i ciszę
Plusy i minusy zsumuje
A potem w bezdechu miesięcy
Spowiedzi się poddam by wiedzieć
Czy więcej jest we mnie
Anioła czy diabła
Gdybym mogła ubrać to wszystko
W taki cudny miłości kwiat
To wiem że całkiem inny byłby mój świat