Mowy naszych serc
Życie boli i choć szczęście na wyciągnięcie dłoni
Dosięgnąć nie mogłam
Nie trzeba mi wojny o nie
Nie mam siły na to
Spokój lecz kiedy tak było?
Chwile szczęścia trudno złapać
To tak jakby wodę sitem nabierać
Pokraczny wykres szczęścia
Nocą dręczą demony
Ciągle uciekam a w miejscu stoję
Echo wspomnień
I pytanie gdzie zbłądziłam?
Gdzie się pomyliłam?
W obliczu prawdy boli niewiedza
Wierzyłam, żadnych wad nie widziałam
Albo widzieć nie chciałam
Myślałam tylko ja ,ale gdzie tam
Jeszcze i portale randkowe były
Boli ,ale musi boleć
Zimne myśli i serce zranione
Ale nic to wybielacz kupię
I wszystko co w czarne barwy ubrane
Wybielaczem potraktuję
Do życia list napiszę
Niech już nie spiskuje
Kiedy wykrzyczę już cały ból
Wtedy przestanę się bać
Wszystko kiedyś mija
Lecz cząstka mnie będzie zawsze pamiętała
Kiedyś się dziwiłem, jak to bywa?
Najpierw miłość... tak się kochali
Tak za sobą przepadali
A potem co się stało
Że z miłości nienawiść się zrodziła?
Dziś już nie pytam ,już wiem
Stopniał czas pośród czterech ścian
Nie wyjdę już, nie za wierzę,nie opowiem
Ten koszmarny czas długo będę pamiętała
I pytanie zadawała czy to za to
Że tak bardzo pokochałam?
Wzniosłych słów
W niemym teatrze nikt nie słyszy
Tylko dla nas były...
Znikły w przestworzach gdzieś
Tam się zawieruszyły
I po cóż płacz po rozlanym mleku
Ono już się rozlało
Posprzątać trzeba i tyle
Ten kto przeżył podobnie
Wie że nie jest mile