Długi szlafrok otula miękko ciało
Siadam z kolanami pod brodą
Ogień na kominku ciepłem rozmarza
Zamykam oczy ,obrazy przepływają
Jedne w pośpiechu ,drugie na dłużej zostają
Jedne śmieszne,drugie w zadumę wprawiają
Wiatr z gałęziami w ogrodzie tańczy
Nagie konary dźwiękiem głuchym grają
Głodne ptaszki słoninkę zajadają
A obrazy....obrazy obok mnie siadają
Mój profesor przysiadł na chwilę
Z pod przymkniętych powiek widzę
Łagodna twarz i głos słyszę który tyle mi ciekawych
Historii opowiedział
Tak bardzo profesorze miły lubiłam te rozmowy
Przy kuchennym stole, opowieści,aż sama buzia się otwierała
I chciałam by końca opowieści nie miały
Cóż Ty klasyk znany nagrodami obdarzany
A ja zaszczyt miałam dzięki Tobie w środowisku znanych
Pisarzy przebywać...i powiem jedno ,nigdy nie odebrałam tego
Że nie pochodzę z rodu pisarskiego...
Kolejna wizyta krótka była...moja mała siostra mnie odwiedziła
Ale nie pamiętam wiele bo w podobnym wieku były byśmy...niestety
Następnie ktoś kto po śmierci rodziców miał swoje miejsce w moim życiu
Za swoją dobroć,pomoc,wspieranie...
Należy mu się takie moje o nim pamiętanie
Potem z pod przymkniętych powiek
W zamazanym obrazie wszystkie te twarze zobaczyłam....
Co też to znaczyło?
Czy to ma jakieś znaczenie że...
Jutro ważny dzień,decyzja bardziej jeszcze...strach
I pewnie dlatego zobaczyłam we wspomnieniach
Tych którzy w moim życiu dużo znaczyli...
A teraz czy chcą mi dodać otuchy...czy może chcą przestrzec?
Trudno odgadnąć...ale jeszcze jedna twarz
Bez niej nigdy nie da się...mama
Ona taka radosna była,ręce wyciągała, wstałam
Biec chciałam ale nogi kroku zrobić nie chciały
Tylko w miejscu stały...wołałam
Ale obraz się rozmywał...ale mama nadal się śmiała
Ocknęłam się ...i nie wiedziałam co też powiedzieć mi chciała?