Podzielona jest na wiele
Jedne śpią i obudzić się nie dają
A te drugie bardzo rozrabiają
Ale tak czy tak wszystkie te stany
Boże kochany miłość jak balsam łagodzi
Rozpędza wszystkie cienie i wręcz nakazuje
Bądź, kochaj przyjdź do mnie, wiesz że tego chcę
Dotknij by obudzić mnie, zmień się
Przecież wiesz że nadejdzie ten dzień
I zobaczę Cię tak trudno uwierzyć?
A ja wierzyłam że to Ty dasz mi wiarę na te gorsze dni
Czy pomyliłam się?
Jak zjawa nocna odchodzi szczęście kolejny raz
A ci co przyjdą po mnie co pomyślą czytając
Czy zrozumieją? znienawidzą czy po kochają?
Niedokończone rozmowy i słowa w próżni zawieszone
Między początkiem a końcem...
Co w środku zapiszemy?
Długie rozmowy czy milczenie ?obrażanie i cierpienie
Niby dorośli a gówniarze ,a mówić o wszystkim mieli
Czy aż takie to na nie było że jak mydlana bańka
Pękło i się skończyło?
Teraz Twój ruch kochanie
Moje teraz to czekanie...