taki inny krajobraz sadu mojego
grusze i jabłonie w majestatycznej ciszy stoją
na jednej jabłoni zostawiam jabłka na zimę
by ptaszki witaminki miały
przysiadłem na huśtawce obserwując... zamyślenie
szum lasu dobiega z drugiej strony podwórka
tak potrzebny mi długi spacer
taka duchowa odmiana...zawsze tu jestem
kiedy muszę z naturą pogadać...
a i jedzonko dla ptaszków się skończyło
więc i tak bym była,a od pewnego czasu piesek
podejrzewam bezpański przybiega kiedy się na działce zjawiam
tak to z ludźmi bywa kiedy wakacje, biorą pieski,kotki
a potem wyjeżdżają i te biedne stworzenia na pastwę losu zostawiają
wiem nie mogę wszystkich tych porzuconych uszczęśliwić
ale te które na podwórko zawitają zostają
kiedy przyjeżdżam trzeba widzieć te oczy jaką radość obwieszczają
lubię to życie nawet dlatego by uratować zwierzaczka nie jednego
jak pięknie jest patrzeć kiedy z wdzięczności różne zabawy wymyślają
albo z pustą torebkach walczą do upadłego
lub z plastikową butelka biegają od jednego do słupka do drugiego
ale kiedy już się pakuję do odjazdu moment... poważnieją
I te smutne oczy jakby mówiły ,,nie jedź,,
za każdym razem przyjazdy-radość, odjazdy smutek
teraz Nowy Rok dla nas radość... dla nich ból i strach...
bo kto takiego bezpańskiego zwierzaka przytuli pogłaszcze, tabletki zaserwuję?
oj na nic apele... za dużo by było straty by zakazano sprzedaży...
może kiedyś jak coś tragicznego się zdarzy ktoś pomyśli
kategoriami ludzkimi... może ale kiedy to się zdarzy pytanie gdybanie...