TakaSobie_Ja

 
Szukam: przyjaźni, rozrywki
Znak zodiaku: Panna
Urodziny: 1978-09-20
Rejestracja: 2014-10-23
" Nic nie stresuje bardziej, niż ludzie. Nic nie relaksuje bardziej, niż natura. "
Punkty117więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 83
Ostatnia gra
Tysiąc HD

Tysiąc HD

Tysiąc HD
302 dni temu

Święto Zmarłych...




 

Święto Zmarłych...✞


Przychodzi refleksja, myślimy o bliskich naszemu sercu, którzy bezpowrotnie odeszli, zostawiając po sobie pamięć a zarazem pustkę w naszym codziennym życiu... Święto Zmarłych to jedyny dzień w roku, gdzie poświęcamy się zupełnie hołdowaniu tej tradycji... setki kilometrów jedziemy tam, gdzie spoczywają nasi kochani... w zadumie stojąc nad grobem, powracamy myślami do chwil minionych gdzie, mama spracowaną dłonią gładzi, naszą dziecięcą buzię, ocierając przy tym płynące łzy... kojące słowa otuchy, gdy coś nam nie wyszło jak być powinno, ten szczery uśmiech miłości, oddania i zrozumienia... obrazy przesuwają się jak film, gdy gdzieś w oddali słychać słowa; wieczne odpoczywanie; te właśnie słowa, to jedyne podziękowanie za wszystko, co zrobili dla nas drodzy spoczywający snem wiecznym... stojąc nad grobem tęsknimy, a sercem targa wielki ból, w duszy mamy pustkę... wieniec złożony na płycie grobu, symboliczne światełko, kwiat chryzantemy podkreślają pamięć o bliskich, symbolizują naszą miłość, oddanie i szacunek tym, którzy odeszli do Królestwa Bożego..


znicz.jpg


Chwili ciszy, zadumy i milczenia życzę w ten dzień 1 listopada..

Ciesz się życiem...



            W życiu nie ma żadnej windy, trzeba iść po schodach,
a światło życia, stanowią ukochane osoby i piękne wydarzenia.
Jak blisko tego światła będziemy, od nas zależy.
Oby zawsze jak najbliżej.

3395172.jpg

Nie ma światła, które świeciłoby dla siebie samego.
Każde szczęście rozjaśnia świat.

"Trzeba śmiać się, nie czekając na szczęście,
bo gotowiśmy umrzeć nie uśmiechnąwszy się ani razu".
Jean de La Bruyere .

Pogodnych myśli i radości na każdy dzień ...
;)



Do zapamiętania !!!



Do zapamiętania, zapisania i powtarzania sobie każdego dnia!

Jesteś o wiele silniejsza/y  niż myślisz !!!

Nie rób niczego na siłę, nie spiesz się, nie nalegaj. Bądź cierpliwa/y…

Są przypływy i odpływy, na które nie mamy wpływu.

Jeśli trzeba na coś poczekać, to poczekaj...

Wszystko ma swój czas i odpowiedni moment.

Zachowaj spokój, wsłuchaj się w siebie..


*** *** ***

"Uśmiechaj się, ponieważ to dezorientuje ludzi.

Ponieważ to jest prostsze, niż wytłumaczenie im,

co zabija Nas od środka."

Podążajcie za tym, co Was uszczęśliwia, a wszechświat otworzy ..
Wam drzwi, nawet gdyby wydawałoby się, że wokół są same ściany.

 Posyłam uśmiech i ciepłe myśli na nadchodzący tydzień ..

;)




Zdrowych i Wesołych Świąt ..


                          images?q=tbn%3AANd9GcTwdXXHIt1t4P1E5r2SnckybdTIXiLbE3wm86TIOIj-JoDkIhUo&usqp=CAU

    
Niech czas Wielkanocny utrzyma nasze marzenia w mocy i wszystkie życzenia okazały się do spełnienia..
aby nie zabrakło Nam wzajemnej życzliwości, abyśmy przez życie kroczyli w ludzkiej godności..
 i niech symbol boskiego odrodzenia był i będzie dla Nas celem do spełnienia.
Zdrowych, Spokojnych, Radosnych, Ciepłych w sercu i pełnych optymizmu..
Spokojnych i Zdrowych  Świąt Wielkiej Nocy Wam życzę..


images?q=tbn%3AANd9GcS3YiEoBZH0o2WQ8DFn2v923zOQy8i91V95QPuoMjK0cvci6DqY&usqp=CAU

Bez komentarza ..

Koronawirus. Raport z frontu, dzień czternasty.

"Babka wielkanocna"

w czasach pandemii, czyli najwyższy poziom niegodziwości..


Jestem przekonana, że cel był jasny: pozbycie się pani z domu na czas świąt. Dla spokoju. Gdy się na to patrzy, robi się naprawdę przykro. Wysłanie dziś do szpitala seniora w takim stanie to pogodzenie się z faktem, że może już do domu nie wrócić. Chcę wierzyć, że zachowania, których jestem świadkiem, to w obecnej sytuacji margines.

Katarzyna - ratowniczka medyczna. Pracuje w Państwowym Systemie Ratownictwa Medycznego w Polsce. Imię i niektóre szczegóły pozwalające na identyfikację bohaterki zmienione.

Narzekasz, że zapędzili Cię do domu i musisz poradzić sobie bez rodzinnych spotkań przy zastawionym stole. Przykre, choć niektórzy spędzają święta w jeszcze mniej atrakcyjnym miejscu. Na przykład w szpitalu. Trzy dni z rzędu w pracy – piątek, sobota, niedziela. Trudności ze spięciem dyżurowego grafiku sprawiły, że wychodzą głównie po to, by się przespać. I to nie każdy w swoim łóżku, bo osoby dojeżdżające z innych miejscowości dostały do dyspozycji mieszkania niedaleko roboty. Najbliższych nie zobaczę więc nawet przez płot. Dniówka, niemal wszystkie łóżka w SOR zajęte. Dostajemy sygnał: karetka wiezie nam kobietę, ponad 70 lat. Pani nie wychodzi z mieszkania, kontakt utrzymywała jedynie z córką. Kaszel, gorączka. Decyzja o przewiezieniu do szpitala zakaźnego. Oddziały zapełnione. Ratownicy z karetki przyjechali do nas z miejscowości oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów. Na dworze ponad 20 stopni, zespół uwięziony w kombinezonach. Izba przyjęć kwalifikuje do leczenia w naszym szpitalu. Jeden z oddziałów informuje, że mają ujemnego pacjenta, którego można przewieźć do szpitala niezakaźnego i zwolnić miejsce. Zespoły transportowe mają pełne ręce roboty. Czas oczekiwania – w najlepszym przypadku – to kilka godzin.

Jeśli zastanawiasz się, gdzie kończy się skala ludzkiej niegodziwości, spieszę z odpowiedzią: ona się nie kończy. Oddawanie do szpitali przewlekle chorych, wymagających ciągłej opieki domowników przez chcących w spokoju spędzić święta zdrowych członków rodziny to zjawisko znane od lat. Choinka w grudniu i czekoladowy zając wczesną wiosną to dla nas, pracowników pogotowia, szpitalnych oddziałów ratunkowych, izb przyjęć wyraźne sygnały: startuje sezon na – nienawidzę tego branżowego określenia – "świąteczne babki".

Nie mam zamiaru uogólniać. Nie powiem, że takie przypadki to norma również teraz, w czasach szalejącej epidemii. Tym bardziej, że głosy są wśród moich kolegów z innych szpitali podzielone. Popytałam z ciekawości. Jedni uważają, że skala się zmniejszyła. Inni: że mają takie pojedyncze przypadki na oddziałach. Ale mają. Jeszcze inni, że mają całe oddziały nabite osobami wymagającymi stałej opieki. Dziś granica jest bardzo płynna. Nie masz całkowitej pewności, gdzie kończy się troskliwa opieka, a gdzie zaczyna się egoistyczna chęć spędzenia świąt w spokoju. Są jednak momenty, gdy wie się to na pewno.

Karetka przywozi mężczyznę. Od jakiegoś czasu w kwarantannie, bo odwiedził go wnuczek, który wrócił z zagranicy. Brak objawów typowych dla zakażenia, ZRM stwierdza arytmię. U tego pacjenta najmocniej uderza totalne zaniedbanie. Paznokcie ostatni raz obcinane chyba dwa miesiące wcześniej. Brudny, pomimo maski i przyłbicy czuć nieprzyjemny zapach. Na sali unosi się woń skrajnego zaniedbania higienicznego. Na twarzy żółknące zasinienia. Tak, jakby pan wypadł z łóżka. Albo jakby ktoś go uderzył. Ale to tylko nasze domysły. Rodzina, pełna troski, kilka godzin przed rozpoczęciem świątecznego weekendu, wykonuje telefon po karetkę: zasłabnięcie.Praca z taką osobą jest bardzo trudna. Cholernie absorbująca, szczególnie w obliczu organizacji pracy w zakaźnym SOR, podziału na czystą i zakaźną strefę.

Pan leżący, kontakt utrudniony. Niczego nie jesteś w stanie się od niego dowiedzieć.

- Halo, jak się pan czuje? – pytam. Zero odpowiedzi, błądzący po suficie wzrok.

Podłączamy monitory. Nie możemy jednak powiedzieć, by dzwonił, gdy będzie się gorzej czuł. Trzeba przebywać non stop w sali. Obserwować, czy nie wyrywa z siebie aparatury, elektrod. Czy nie ściąga mankietu od ciśnienia. Już samo założenie wenflonu to trudna sprawa. Krępujący kombinezon, potrójne rękawice utrudniające czucie. Żyły są kruche, trzeba precyzji, delikatności. Pan nie jest w stanie wyprostować ręki, więc w samo pobranie krwi zaangażowane są dwie osoby.. Następnie trzeba wykonać zdjęcie klatki piersiowej. Pacjent nie współpracuje, trzeba go podnieść, włożyć pod niego kasetę do robienia zdjęć. Widzimy, że wszystkie te ruchy to potężny dyskomfort. Staramy się być delikatni, ale zdaje się to na nic. Mężczyzna wydaje z siebie bolesne odgłosy.

A, właśnie. Nie myśl, że takie przypadki dotyczą tylko patologii. Albo rodzin, których nie stać na zatrudnienie pomocy, oddanie dziadka bądź babci do domu opieki. Tych ludzi zazwyczaj na to stać. W normalnych czasach, poza pandemią, organizują święta i często jest im wstyd przed znajomymi, że w drugim pokoju leży ktoś przykuty do łóżka. Albo choć w święta chcą mieć luz. Od mycia, karmienia, profilaktyki odleżyn, zmieniania pampersów. Najbardziej irytuje, gdy zamożny człowiek długimi miesiącami skrajnie zaniedbuje członka swojej rodziny, ale gdy senior trafia do szpitala, dobrze ubrana i pachnąca pani czepia się nas o wszystko. Miałam o to już całe mnóstwo wojen.

- Dlaczego to wszystko tak długo trwa?! Co to ma znaczyć?! – wydzierała się do nas kobieta w średnim wieku.

- A dlaczego pani ojciec jest zaniedbany i ma brudną piżamę? – nie wytrzymałam.

- Jak pani śmie mówić, że zaniedbuję mojego tatę?!

Do dziś mam przed oczami jej złote szpilki. Zamiast gapić się na siebie, czasem warto rozejrzeć się wokół.

Zresztą, nie tylko święta są przyczyną. Zdarzało się, że rodziny bukowały wycieczki, zapominały przy tym, że ktoś musi zostać w domu.

Pamiętam awanturę na oddziale, którą zrobiło nam małżeństwo. Wydzierali się na cały szpital, bo nie chcieliśmy przyjąć ich "dziadka". Nie było wskazań. No, poza tym, że wykupili zagraniczną wycieczkę i nie mieli co zrobić z leżącym ojcem. Spytasz pewnie, dlaczego nie zorganizowali na ten czas opieki. Tylko po co? W szpitalu jest przecież najlepsza opieka! Wyrzucenie dziś z domu takiej osoby do szpitala to szokujący ruch. Okrutny. Nie dość, że naraża się ją na zakażenie i śmierć, to na dodatek skazuje się ją na samotność. Totalną samotność w świąteczny czas. Nie róbcie tego. Bądźmy ludźmi choć dla członków swojej rodziny.

Wesołych świąt. Chociaż kiedy to przeczytasz to chyba trudno  będzie wypowiedzieć słowa "Wzajemnie" Wesołych Świąt..


Zaczerpnięte z netu ..