Mała osóbka,
Na brzegu przepaści stała,
I nie wiedziała,
Czy naprawdę kochać chciała,
Gdy już nóżkę wysuwała,
Zęby i rączki zaciskała,
I wtedy się dowiedziała,
Że nie kochać,
A zostać kochaną chciała
Białym proszkiem sypię rany, przez ten świat zadany. Zszywam je nitką i igłą.
Kiedy ocieram się, sprawiają mi ból i wszystko wraca do początku. Tamuję moje krwawiące serce, powstrzymuje łzy. Zakopuję to głęboko w sobie, by nikt nie mógł tego dosięgnąć
Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć. idę do przodu po sam szczyt. Chodź będzie się to winąć jak długa nić. Potknę się to nić się urwie zrobię supełki i będzie trudniej. Idę dalej po marzenia i szczęścia kres, bo to w życiu ma największy sens. Mam dość tych waszych kłamstw, które przede mną macie. Będę iść pod górę nie poddając się, jak upadnę to powstanę i pójdę dalej. oceny się dla was nie liczą ja jestem psem. Weżcie kurwa ogarnijcie się
Na brzegu przepaści stała,
I nie wiedziała,
Czy naprawdę kochać chciała,
Gdy już nóżkę wysuwała,
Zęby i rączki zaciskała,
I wtedy się dowiedziała,
Że nie kochać,
A zostać kochaną chciała
Białym proszkiem sypię rany, przez ten świat zadany. Zszywam je nitką i igłą.
Kiedy ocieram się, sprawiają mi ból i wszystko wraca do początku. Tamuję moje krwawiące serce, powstrzymuje łzy. Zakopuję to głęboko w sobie, by nikt nie mógł tego dosięgnąć
Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć. idę do przodu po sam szczyt. Chodź będzie się to winąć jak długa nić. Potknę się to nić się urwie zrobię supełki i będzie trudniej. Idę dalej po marzenia i szczęścia kres, bo to w życiu ma największy sens. Mam dość tych waszych kłamstw, które przede mną macie. Będę iść pod górę nie poddając się, jak upadnę to powstanę i pójdę dalej. oceny się dla was nie liczą ja jestem psem. Weżcie kurwa ogarnijcie się