Tak, myślałem obrazami. Ale chciałem,
żeby obraz mówił więcej – kobieta przy oknie
za zazdrostką, zamyślony człowiek patrzący
jak wieprzki pałaszują pod chlewem zeszłoroczne jabłka.
Kalina rysująca serce, które ma zamknięte oczy,
ścierająca z policzka mój pocałunek.
Myślałem obrazami; widziałem, jak od chorego
wybiegł lekarz i posłano po księdza. Ślepia węża,
którego rozłożono mi na barkach, by zrobić nam zdjęcie.
Chłopaka ukrytego w mężczyźnie, kobietę schowaną
w matce: młodą parkę i ich umorusane, syte dziecko
pożerające co dzień ich czas, pieniądze i seks.