Wygląda na to że zima już całkiem odpuściła chociaż w nocy jeszcze trochę mrozi... Ale to dobrze bo dzięki temu pokonałam suchą nogą drogę z pracy do domu... Jak wiecie tej zimy mało gdzie odśnieżano i dzięki temu teraz brodzimy w brudnej mokrej brei co nie jest zbyt przyjemne... Nawet buty mi się zbuntowały i czekam na wiosnę by je definitywnie wyrzucić do kosza... Czasem to sobie tak myślę jakby to było dobrze gdybyśmy mogli zapaść w sen i obudzić się już po minięciu tych brudnych, przygnębiających dni przedwiośnia... Nie powiem, są one piękne w lesie czy na nieuczęszczanych polach gdy można się cieszyć kwiatkami wychylającymi się spod białego śniegu... Jednak w mieście jest to czas szarości i brudu... Niestety samochody bardzo się do tego przyczyniają zostawiając czarne osady na zaspach usypanych po obu stronach ulic... A nieodśnieżone chodniki tworzą szarą pośniegową breję... Bardzo mnie przygnębia ten przejściowy okres... Tak samo jak czas przejścia z jesieni w zimę a może i bardziej... Ale cóż trzeba to przetrwać i przeć dalej - do wiosny...a Wy jak sie czujecie???