Opowiem Wam historię. O niej i o nim. Pewnie znacie setki podobnych, być może żachnięciem ją skwitujecie... a może nie?
Ewelina była kobietą o jak to kiedyś określano, bujnej urodzie. Okrągłe, kobiece kształty, jasna karnacja i przy tym ciemne włosy i przenikliwe, czarne oczy nadawały przedziwną egzotykę jej słowiańskim rysom. Wyszła za mąż za dużo starszego od niej mężczyznę i z każdym rokiem małżeństwa coraz mocniej utwierdzała się w świadomości, iż była to wielka pomyłka. Szukała wypełnienia pustki w licznych zajęciach, jednak najbardziej lubiła czytać. Pochłaniała słowa jak chleb powszedni, jak słodkie bułki, jak wykwintne ciasteczka, jak najpyszniejsze torty, a wciąż pozostawała głodna. I w ten sposób trafiła na utwory niezwykle obiecującego pisarza. Oczarował ją. Omamił słowami, zapanował nad marzeniami, ale i też nad ciałem wciąż młodej kobiety. "Czytywała go" z wypiekami, z biciem serca, z zawrotami głowy.
Kim jesteś autorze? Czy wiesz jak wielką władasz potęgą?
Dla kobiety nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli tylko chce. Zdobyła jego adres i napisała, podpisując się tajemniczo "Cudzoziemka". Odpowiedział. Potem następna wiadomość i następna... Z każdym słowem stawali się sobie bliżsi, z każdym zdaniem odkrywali, że tylko on, że tylko ona...
Ewelina czuła, że zaczyna jej to nie wystarczać, że pragnie więcej, nie tylko samych słów, ale i ich autora.
Drogi H....
Odpisał. On też chce ją spotkać, poznać, zakosztować fizyczności.
Po roku ziściło się marzenie. Dziwna to była randka, opromieniony już sławą pisarz zawitał w progach domu "Cudzoziemki" i został uraczony jej gościną, ale i obecnością męża.
H. oszołomiony urodą Eweliny zapragnął ją tylko dla siebie. Ona doznała rozczarowania. Wymarzony kochanek okazał się niskim brunetem z nadwagą i ubytkami w uzębieniu. Kiedy jednak zostali sam na sam wszystkie mankamenty poszły na bok. To przecież on, jej ukochany magik słów i zewnętrzna powłoka to tylko kokon kryjący prawdziwy skarb.
Romans wybuchnął pod bokiem męża, kochanek nalegał na rozwód, jednak Ewelina nie zgodziła się. Musi poczekać... mąż niemłody i schorowany, nie zostawi go. To przecież tylko kwestia chwili.
Podarowała H. pierścionek z hiacyntem na znak przysięgi, że gdy tylko odzyska wolność, tylko jemu ją podaruje.
"Chwila" trwała kilka lat. H. w tym czasie czekał, pisał i... romansował. Ewelina robiła gorzkie wyrzuty, zrywała i wracała. Bo cóż znaczą wielbicielki, skoro wielki pisarz prawdziwie kocha tylko ją.
Pewnego listopadowego wieczoru H. spotkał się z wróżbitą. Miał dziesiątki pytań: czy będzie doceniony, czy zdobędzie fortunę, czy Ewelina wciąż go kocha? Staruszek rozłożył karty tarota:
- W ciągu sześciu dni, sześciu tygodni i sześciu miesięcy otrzymasz wiadomość, która zmieni twoje życie.
I nic więcej nie powiedział.
Żałobna obwódka na liście była jednocześnie zapowiedzią radości. Ukochana Ewelina wreszcie wolna.
Okazało się, że to jednak jeszcze nie "happy end" tej miłosnej historii. Tym razem na przeszkodzie stanęły sprawy materialne. Pokonanie trudności trwało osiem lat. Osiem długich lat.
Warto jednak czekać.
- Tylko ode mnie powinniście dowiedzieć się o szczęśliwym rozwiązaniu wielkiego i pięknego dramatu serca, który trwał szesnaście lat - pisał H - I tak, trzy dni temu ożeniłem się z jedyną kobietą, którą kocham jeszcze bardziej niż wcześniej, i będę kochał do samej śmierci...
Nie kłamał. Kochał do śmierci, która nadeszła pięć miesięcy później. Pochowano go, tak jak sobie życzył, z pierścieniem z hiacyntem.
Ta przepojona liryzmem historia wydarzyła się długo przed erą internetu i narodzeniem pokolenia, które sądzi, iż jest prekursorem "miłości na odległość".
Poznajecie romantycznych kochanków?