Alfa Muscae

Chcę grać z: kobiety, mężczyźni
Szukam: rozrywki
Znak zodiaku: Panna
Urodziny: 08-27
Rejestracja: 2016-07-31
mam swoje szczęście ❤️--->❤️☘️ ☘️❤️❤️Piotrusia!❤️☘️
Punkty25więcej
Do utrzymania poziomu: 
Ilość potrzebnych punktów: 175
Ostatnia gra
Kanasta

Kanasta

Kanasta
36 minut temu

Wieś kontra Miasto

Ponad 10 lat temu wygrałam główną wygraną w Lotto..(wtedy wydawało mi się,że to niebywałe szczęście mnie spotkało) , dlatego postanowiłam,że porzucę życie typowego "mieszczucha", kupiłam mały dom z ogródkiem oddalony ok.20 km od miasta ale w miarę blisko głównej szosy, by i komunikacja PKSu była mi dostępna.
Zawsze lubiłam wieś, być może przez sentyment, gdyż babcia "przedszkolanka" pracowała w przedszkolu na wsi i bardzo lubiłam z nią tam jeździć.

 Stało się zamieszkałam na wsi...na szczęście nie miałam wokoło siebie zbyt blisko sąsiadów, więc trochę swobody się ma.

Nasuwa się pytanie: Czy żałuję,że porzuciłam miasto?

Moja odp.: Nie, nie żałuję.
Życie w mieście jest szalenie wygodne i proste. Nawet, jeśli nie masz własnego autka, to komunikacja miejska bardzo Ci pomagała, byś dojechał tam gdzie tego potrzebujesz , o każdej praktycznie porze dnia i nocy.
  Mieszkając w blokach absolutnie niczym się nie martwisz i nie przejmujesz, gdy się coś popsuje, wystarczy tylko telefon i zaraz fachowiec jest przysyłany.Nie martwisz się o ciepłą wodę czy o ciepło w mieszkaniu. Jednak miasto jest pełne smrodu, hałasu, zbyt cieńkich ścian pomiędzy kolejnymi mieszkaniami w blogach, gdzie każdy każdego słyszy co robi a także różnych innych niebezpieczeństw.

Kolejne pytanie się nasuwa: Jak się mieszka na wsi ?

Moja odpowiedź : Mieszka się zupełnie inaczej.
Tak na dobrą sprawę,żaden mieszczuch nie ma zielonego pojęcia co to znaczy żyć na wsi i na czym polega życie rolnika.
  Przez ten czas miałam okazje podpatrywać i trochę popracować w gospodarstwie, przy hodowli trzody chlewnej, kur, uprawie zbóż i warzyw. Człowiek z miasta nie zdaje sobie wcale sprawy z tego,że zanim coś rolnik sobie wyhoduje, czy zasieje i zbierze plon, to ile trzeba w to wszystko włożyć siły, czasu i kasy, by cokolwiek zyskać. Nie na każdej ziemi wszystko rośnie "samo", że nic nie potrzeba przy tym robić. Im gorsza ziemia, tym więcej pochłania pracy i wysiłku oraz pieniędzy. Praca w ogrodzie jest przyjemna ale nie łatwa.A najgorsze są wszech obecne i samorosnące chwasty. Ich nigdy nie potrzeba siać.

  Dopiero odkąd tu zamieszkałam doceniłam pracę i wysiłek każdego fachowca oraz zaczęłam szanować ich robotę.
  Przestałam myśleć  po "mieszczuchowemu",że płacę i wymagam.Tu na wsi jest taki zwyczaj,że jeśli zlecasz komuś jakąś pracę, i pracuje u Ciebie przez cały dzień, to dbasz o niego by miał ciepły posiłek, herbatę, kawę itd.. by czuł się u Ciebie gościem, a nie tylko zwykłym robolem do zrobienia tego, za co mu płacisz. Tego w mieście nie ma.

Po za tym, kontakt z przyrodą , spokojem jest nieporównywalny do miasta.

   Jeśli chodzi o powietrze...to szczerze nie jest już takie świeższe niż miastowe. Przekonałam się o tym, pierwszej wczesnej jesieni...zrobiłam pranie a korzystając z faktu, iż były jeszzcze ciepłe i słoneczne dni, wywiesiłam je pachnące "letnią bryzą" na dworze. W miedzy czasie zaczęły się jesienne prace na polach, miedzy innymi nawożenie pól obornikiem. Nie wiedząc czym to pachnie oraz nie zdając sobie wcale sprawy,że nie będzie to korzystne dla mojego prania, gdy sąsiad zaczął właśnie te zabiegi przed sianem zimowym, je skrupulatnie koło mojego domu wykonywać.
Wiatr się zmienił na moją akurat stronę domu....i jak się zapewne domyślacie...moje czyste z  bryzową nutką pranie, jak wyschło, cuchnęło okropnie "sąsiadowym obornikiem". Chcąc nie chcąc całe suche pranie musiałam ponownie załadować do pralki i wyprać po raz drugi...!! wrrr

  Kolejnym minusem sielanki wiejskiej to plagi much.Mam po jednej i po drugiem stronie sąsiadów, którzy założyli ogromne hodowle ptactwa. I teraz w zależności z której strony zawieje wiatr, to znosi tumany much do mnie i w promocji odpowiednią od danego ptactwa  drażniąco-duszącą aromatoterapię.
   Wiosna z kolei to czas oprysków silnymi środkami chwastobójczymi a zatem o świeżym powietrzu na wsi juz też mowy nie ma...trzeba spierniczać do domu, gdyż można się, kto wrażliwszy, nieźle pochorować, gdy łuna drażniąca, rozpylająca pola, rozchodzi się z wiatrem we wszystkie strony. A im bogatszy sąsiad, tym bardziej cholerstwo mocniejsze.

Pytanie : A co z mentalnością ludzi na wsi ? Jaka ona jest ?

Moja odp. : Im młodsze pokolenie, tym sposób myślenia bardziej otwarty i postępowy, natomiast im starsze pokolenia mieszkańców, tym bardziej jest zacofana i ograniczona. Z nutką historyczną taką, iż ".. kiedyś Pani miastowa , to nie wie..."...ale żyło się bardzo ciężko, nie było maszyn, wszystko ręcznie samemu trzeba było robić..itp.

Podsumowując :
Wsi z miastem nie można porównywać, bo to są dwie różnorodne i skrajne miejsca na ziemi, ale za to jest doskonała nauka pokory do życia(utemperowanie dla każdego mieszkańca miasta) , szacunku do ciężkiej pracy i wysiłku ludzkiego, a także pożeracza twojego wolnego czasu, którego na wsi raczej nie masz.